Pierwszy letni wyjazd nad Bajkał organizowaliśmy w tym roku w czerwcu. To idealny czas na taką wyprawę. Łąki zapełniają się kolorowymi kwiatami, długie dni sprzyjają wieczornym eskapadom przy zachodzącym słońcu, a puste jeszcze plaże zachęcają do dłuższych spacerów.
Stałym punktem naszych programów jest przejazd Koleją Krugobajkalską. Ten najciekawszy odcinek Transsybu zbudowano w trudnym, ale jednocześnie bardzo pięknym terenie. Widoki z okien wagonów zapierają dech w piersiach, ale dla niektórych to za mało. B. stwierdziła, że najlepiej wszystko podziwiać z lokomotywy... a właściwie to z samego jej czoła!
Oto, co napisano na tablicy umieszczonej w Tunkińskich Gorcach. Bardzo nam się to spodobało:
"Jesteśmy chore i ciężko nam oddychac z powodu śmieci, które zostawiacie na naszym dostojnym i pięknym ciele. Góry"
Właściwie, to wszystko nam się podobało! Dlatego co chwile skakaliśmy ze szczęścia :)
Nie mniejszym entuzjazmem wykazali się nasi gospodarze z Tarbagataju, gdzie mieliśmy okazje posłuchać śpiewu starowierców i spróbować ich domowej kuchni. Po kilku kieliszkach lokalnego trunku niektórzy ruszyli do tańca. Prym wiodla Nastia ubrana w kolorowy tradycyjny strój, odziedziczony po babci. UWAGA: bursztynowy sznur korali na jej szyi przywędrował na Syberię z Polski ponad 200 lat temu.
Atrakcji nie zabrakło też w Iwołgińsku, gdzie odwiedziliśmy centrum rosyjskiego buddyzmu. M. jako pierwszy skorzystał z okazji, by zrobić sobie zdjęcie w tradycyjnym stroju Buriatów - rdzennych mieszkańców okolic Bajkału.
W Dolinie Barguzińskiej czekały na nas nie tylko piękne widoki. Tola, nasz kierowca wywiózł nas na szczyt góry Suwo i tam, w tych pięknych okolicznościach przyrody, zorganizował nam pyszny obiad!
Tego samego dnia, w Ust'-Barguzienie, czekały na nas pyszne domowe pozy (pierogi z mięsem gotowane na parze)! Do dziś ślinka cieknie na samo wspomnienie!
Przeprawa przez Bajkał była cudowna! Zero wiatru, dobra widoczność i wyśmienity nastrój wśród pasażerów.
Szczęście dopisało nam także na Wyspie Olchon. Będąc na przylądku Choboj udało nam się dostrzec całe stado nerp. Te bajkalskie foki lubią wygrzewać się na pobliskich kamieniach o tej porze roku.
Nie od dziś wiadomo, że na Syberii jest całkiem sporo naszych rodaków, a ich ślady można dostrzec wszędzie... Ta tabliczka to jednak nie jest efekt dawnych zesłań, lecz naszych częstych wizyt na wyspie Olchon.
Wszystko, co dobre, dobrze się kończy. Nacieszyliśmy się ostatnim zachodem słońca nad Bajkałem i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Z Irkucka do Moskwy pojechaliśmy Koleja transsyberyjską. To jedyny sposób,by poczuć jak wielka jest Rosja. Po trzech dniach, już w Moskwie, zatrzymaliśmy się w hotelu Kosmos (który jest jednym z największych w całym kraju). Możliwość skorzystania z prysznica wzbudziła ogólną radość i entuzjazm.
Ostatni wieczór spędziliśmy na Arbacie, gdzie do dziś można spotkać wielu artystów pokazujących swoje talenty na deptaku. Pożegnalne piwko i, niestety, czas na pakowanie walizek, i powrót do domu.