Historia naukowego poznania Bajkału na dobre ruszyła po upadku powstania styczniowego - można stwierdzić w sporym uproszczeniu. Właśnie wtedy, w latach 60. XIX w., na tereny wschodniej Syberii trafili w wielkiej liczbie polscy z zesłańcy, w większości ludzie młodzi, dobrze wykształceni, pełni energii.
Swoje życiowe pasje realizowali tam, gdzie przyszło im żyć - a zatem w wielu przypadkach nad brzegami Bajkału. W gronie najwybitniejszych badaczy "syberyjskiego morza" szczególne miejsce zajmuje Benedykt Dybowski, który wraz ze swoim kolegą Wiktorem Godlewskim od 1868 r. prowadzili systematyczne badania w miejscowości Kułtuk przy południowo-zachodnim krańcu Bajkału.
Dybowski był lekarzem i zoologiem, przed wybuchem powstania styczniowego pracował na stanowisku adiunkta w Szkole Głównej w Warszawie. W swojej działalności naukowej i dydaktycznej popierał mało popularną wówczas teorię Darwina.
Początkowo trafił na zesłanie do położonej na Zabajkalu Daurii i już wtedy w wolnym czasie badał tamtejszą faunę, a jako lekarz pomagał miejscowej ludności. Przybywając do Kułtuka, polski uczony chciał potwierdzić swoje hipotezy o biologicznym bogactwie Bajkału i tym samym obalić silny wówczas pogląd Gustawa Radde. Pytany, na czym opiera swe przypuszczenia, odpowiadał: A czym żywiłyby się miliony ryb łowionych w Bajkale? Czystą wodą? Iłem? Wprost nie pojmuję, że można w to w ogóle wątpić!
Jeden z najprostszych eksperymentów, potwierdzających słuszność myślenia Dybowskiego, polegał na wpuszczaniu do Bajkału dziurawej metalowej puszki z resztkami jedzenia. Wyciągnięta z jeziora po dwóch dniach puszka była pusta – co oznaczało, że „ktoś” musiał zjeść jej zawartość. Wkrótce polscy badacze zaczęli zbierać próbki wody, wydobywając z Bajkału coraz to nowe gatunki raczków, kiełży i innych bezkręgowców. Było to możliwe dzięki skonstruowaniu przez Godlewskiego wymyślnych urządzeń i przyborów. Można o nim powiedzieć, że był to geniusz w zakresie techniki, architektury i rzeźby – pisał Dybowski o swoim przyjacielu. W sumie ich badania zoologiczne doprowadziły do opisania 116 nowych gatunków skorupiaków i 6 nowych gatunków ryb. Na podstawie zebranych i wysłanych przez nich do Polski materiałów (w tym spreparowanych okazów) dziesiątki gatunków zwierząt opisali inni uczeni.
Dybowski i Godlewski prowadzili także obserwacje meteorologiczne, mierzyli wahania poziomu wód i badali głębokość jeziora. W pamiętnikach Dybowskiego czytamy: Kilka tygodni z rzędu przebywaliśmy na lodzie Bajkału, bez namiotu, nocowaliśmy, ścieląc posłanie na powierzchni lodów i śniegów. Wróciliśmy do Kułtuka z obrzękłymi twarzami, z popękanymi ustami i czerwonymi oczami, ale zadanie, jakie sobie postawiliśmy, zostało wykonane. Polacy odnaleźli wówczas głębię 1573 m.
Po zakończeniu badań w Kułtuku Dybowski prowadził ekspedycje naukowe na Daleki Wschód, a w 1879 r. – mimo że minęła już kara zesłania – pojechał na Kamczatkę, gdzie zajmował się nie tylko badaniami przyrodniczymi, ale pracował jako lekarz, otwierał szpitale dla trędowatych, zwalczał epidemie i zakładał hodowle zwierząt z myślą o poprawieniu sytuacji miejscowej ludności. W 1883 r. wrócił do kraju i objął Katedrę Zoologii na Uniwersytecie Lwowskim. Zmarł w 1930 r., w wieku 94 lat, a wcześniej nieustannie zajmował się działalnością naukową. Do dzisiaj Dybowski cieszy się nad Bajkałem ogromnym szacunkiem i trudno znaleźć jakąkolwiek pracę naukową poświęconą „Morzu Syberii”, w której bibliografii nie znalazłyby się dzieła polskiego badacza.
W przestrzeni publicznej nad Bajkałem niewiele jest obiektów, tablic pamiątkowych czy pomników, które upamiętniałyby Benedykta Dybowskiego czy innych zasłużonych polskich badaczy Syberii. Mimo to, mając nieco wiedzy o historii okolic Bajkału, można w czasie podróży odczuć polski duch, którym przesiątknięta jest ta kraina.
W czasie organizowanych przez nas wypraw dużo uwagi poświęcamy aktywności polskich zesłańców nad Bajkałem i dziełach, które po sobie zostawili. I bardzo świadomie odwiedzamy miejsca związane z ich historią.