To gmach absolutnie wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju. Mógłby nawet stać pusty, jak rzeźba czy pomnik, byle tylko swoją niebywałą formą cieszyć oczy!
Jego historia sięga lat 50. minionego wieku. Władze Sydney, wówczas prowincjonalnego czy wręcz zaściankowego miasta na końcu świata, chciały je ożywić, wprowadzić coś, co wywoła efekt "wow". Rozpisano konkurs na projekt nowej opery.
Wygrała w nim propozycja duńskiego architekta Jorna Utzona. Budowa ciągnęła się latami, zaplanowany pierwotnie budżet przekroczono 10-krotnie, a sam autor projektu w atmosferze skandalu wyjechał z Sydney i już nigdy tu nie wrócił.
W 1973 r. ukończono wreszcie budowę opery i od tego czasu ten gmach jest symbolem i ikoną Sydney. Prezentuje się znakomicie z każdej strony: od ogrodu botanicznego, od centrum oraz z wody. Wspaniale też wygląda po zmroku, delikatnie podświetlona na tle wysokiej zabudowy centrum miasta
W tych wszystkich odsłonach będziemy ją oglądać podczas naszych wypraw do Australii!